Przedstawiciele administracji USA mieli według lokalnych mediów chodzić od drzwi do drzwi na Grenlandii, by znaleźć mieszkańców, którzy zgodziliby się na odwiedziny JD Vance’a i jego żony. Nie znaleźli nikogo, kto chciałby takiej wizyty. Ze współpracy z delegacją USA w ostatniej chwili wycofała się też lokalna firma turystyczna.