Pani Anna przyjechała z synem na rehabilitację do szpitala w Białymstoku z miejscowości oddalonej o ok. 500 km. Samochód zostawiła na parkingu na dziesięć dni — tyle trwał ich pobyt w placówce. Przy wyjeździe dostała rachunek, który ją zaszokował. „Stawka zwaliła mnie z nóg” — napisała w mediach społecznościowych. W sprawę zaangażował się Rzecznik Praw Obywatelskich.
