Na giełdzie stale żywa jest pokusa znalezienia „kolejnej Nvidii”. Takiej spółki, która w rok wypracuje na giełdzie nie aż, ale przynajmniej 100 czy nawet 200 proc. zysku. Z tego powodu wielu inwestorów kieruje wzrok w stronę tzw. small caps, czyli spółek o małej kapitalizacji. To w tej grupie firm często pojawiają się najszybciej rosnące biznesy, które dopiero odkrywa szeroki rynek. Mniejsza skala, niski punkt startowy i niedoszacowanie wyceny sprawiają, że potencjał procentowego wzrostu kursu jest zwykle większy niż w przypadku giełdowych gigantów takich jak prawdziwa Nvidia. Obietnica ponadprzeciętnych zysków przyciąga inwestorów gotowych zaakceptować wyższą zmienność i ryzyko. Na to ostatnie trzeba jednak szczególnie zwrócić uwagę.
