Jan Kulczyk był przedsiębiorcą czasów przełomu, ale jego interesy wykraczały daleko poza ramy dekady, a nawet ćwierćwiecza. Jeśli któreś z jego projektów kończyły się fiaskiem — choć z reguły nie była to jego wina — nie przeżywał, otrzepywał się i szedł dalej. Może dlatego nigdy nie wznosił toastów za powodzenie w biznesie, ale… za miłość. Właśnie mija 10 lat od jego śmierci.