Nawet kilkaset tysięcy złotych dopłaty podatków i składek za jedną osobę, najwięcej za studentów. Takie mogą być skutki finansowe planowanej rewolucji na rynku pracy, która ma zmniejszyć liczbę śmieciówek. Chodzi o zamianę zleceń w umowy o pracę przez inspektora Państwowej Inspekcji Pracy. Taka zmiana może skutkować dużymi kosztami dla firm, bo będą musiały zapłacić podatki i składki za pracownika za trzy lub pięć lat wstecz. Nic dziwnego, że projekt budzi spór także w samym rządzie.
